O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 5 lutego 2012

Klub wielbicieli francuskiego detektywa/przestępcy


Fascynacji tzw. true crime (oraz mojego prezentu urodzinowego) ciąg dalszy. „Klub koneserów zbrodni” Michaela Capuzzo to opowieść o grupie detektywów: policjantów, psychiatrów, lekarzy, artystów, którzy utworzyli coś w rodzaju organizacji non-profit, mającej na celu rozwiązywanie zagadek kryminalnych, których nie udało się rozwiązać organom ścigania w trybie formalnego śledztwa. Jest to organizacja wciąż istniejąca, udzielająca pomocy policji i osobom bezpośrednio dotkniętym przestępstwem, ale tylko, gdy ci zwrócą się do niej o pomoc.

Osią książki są życiorysy i osiągnięcia trzech członków Stowarzyszenia – Williama Fleishera (agent FBI), Franka Bendera (rzeźbiarz) i Richarda Waltera (psycholog). Każdy z nich, oprócz intuicji i autentycznej radości z  wykonywanej pracy, posiada również profesjonalne umiejętności, które wykorzystywali do rozwiązywania, wydawałoby się, nierozwiązalnych spraw. Wraz z nimi poznajemy kulisy najpotworniejszych zbrodni, jakie zdarzyły się w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie XX wieku. Ze zdziwieniem odkryłam, że na podstawie jednej ze spraw, opisanych w książce, nakręcono program telewizyjny, wykorzystany później na mojej uczelni jako materiał dydaktyczny do zajęć z kryminalistyki. 

Capuzzo nie tylko opowiada historie poszczególnych spraw, ale na ich kanwie snuje bardzo ciekawą opowieść o rozwoju nowoczesnej kryminalistyki i kryminologii, a „Klub koneserów zbrodni” stał się dzięki temu niejako kontynuacją książek Jurgena Thorwalda („Godzina detektywów” i „Stulecie detektywów”). Autor opisuje, jak powstawały jedne z najważniejszych prac naukowych z dziedziny walki z przestępczością – na przykład agent FBI Robert Ressler, wspominany wielokrotnie w książce, uważany jest za twórcę pojęcia „seryjny zabójca” oraz szeregu prac odnoszących się do tego typu morderców. 

Olbrzymią zaletą książki jest to, że świetnie się ją czyta – przez prawie 500 stron przeleciałam w jeden dzień. Autor przeplata na raz kilka wątków, na rozwiązanie danej sprawy musimy nieraz czekać kilkadziesiąt stron, w międzyczasie czytelnik zaczyna śledzić inną historię, po to, by nagle poznać zakończenie poprzedniej i od razu wpaść po uszy w nową, i tak dalej.  Muszę zaznaczyć, że książka nie dla osób wrażliwych – autor nie szczędzi naturalistycznych opisów zwłok i miejsc zbrodni, ale również potwornej nienawiści, jaką ludzie mogą pałać do innych. Jest to kawał porządnej, wiarygodnej literatury, którą polecam wszystkim wielbicielom kryminałów.
Moja ocena: 6/6

4 komentarze:

  1. Kurcze, zupełnie nie znałam tej pozycji, nawet mi w oko nigdzie nie wpadła. Musze koniecznie kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie leżała tak trochę zapomniana na niższych półkach. A naprawdę zasługuje na więcej :)

      Usuń
  2. To jak nie dla osób wrażliwych, to dla mnie niestety nie. Wolę jednak powieści detektywistyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zbrodnia prawdziwa jest bardziej przerażająca, bo właśnie prawdziwa. Ja "służbowo" czytam dużo rzeczy tego typu, więc niestety, chyba tracę trochę tej wrażliwości :(

      Usuń