O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 20 kwietnia 2012

Kolejny romans zaliczony


 „Smak chwili” jest trzecią z serii czterech powieści o wspólnym tytule „Kwartet weselny”, autorstwa Nory Roberts – etatowej, amerykańskiej autorki romansideł i kryminałów.

Seria „Kwartet weselny” opowiada o czterech przyjaciółkach, które prowadzą wspólną firmę zajmującą się organizowaniem ślubów. Tym razem główną bohaterką jest Laurel, która w firmie pełni rolę głównego cukiernika, tworząc na każdy ślub niepowtarzalne, piękne i smaczne torty. Wybrankiem jej serca natomiast jest zabójczo przystojny brat jej najlepszej przyjaciółki, Delaney, który obok prywatnej kancelarii prowadzi również wszystkie prawne sprawy związane z prowadzeniem ich firmy. Laurell i Delaney znają się od zawsze, ale dopiero teraz zaczyna ich łączyć coś poważnego. Muszą stawić czoła nie tylko swoim lękom, ale i zawiści innych ludzi, którzy niechętnie patrzą na dziewczynę z rozbitej i zubożałej rodziny zaginającą parol na „złote dziecię” miasta, mężczyznę z wyższych sfer.

Muszę przyznać, że pierwszy tom przemówił do mnie o wiele bardziej niż „Smak chwili”. Mam wrażenie, że problemy głównych bohaterów są naciągane (tak, wiem, mają takie być w romansidle, ale jednak), a w samej książce właściwie nic się nie dzieje. Nie mniej jest to dobrze napisana na powieść, którą świetnie się czyta, idealna na mały odmóżdżający seansik – mnie osobiście pomagała przezwyciężyć ból po stracie zęba. Jego olbrzymią zaletą jest fakt, iż jest to romans współczesny – rzecz dzieje się około 2010 roku. Fajne również jest to, że autorka nie skupiła się tylko na bohaterach i łączącym ich uczuciu, ale również w ciekawy a nieraz i zabawny sposób opisała cały proces organizowania idealnego ślubu – od pierwszych planów, zdjęć zaręczynowych, wybory tortu, aż po wybór sukni, próby i wreszcie wielką galę. Nigdy bym nie pomyślała, że ślub może być planowany w podobny sposób, jak lądowanie w Normandii!

Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, przewijającą się przez wszystkie książki z cyklu. Autorka stworzyła postać Lindy, matki jednej z bohaterek, osoby samolubnej, przekonanej, że cały świat kręci się wokół niej, egoistycznej i dziecinnej. Wystarczy, ze pojawi się na scenie raz, a jeszcze przez kilkadziesiąt stron człowiek trzęsie się z wściekłości, że takie coś chodzi w ogóle po globie. Myślę, że wielu z nas mogłoby odkryć w Lindzie jakąś znaną sobie osobę – to takie koszmarne postacie faktycznie żyją i mają się dobrze. Jest to chyba najlepsza postać, jaką Roberts kiedykolwiek udało się stworzyć.

Podsumowując – szału nie ma, ale dobra, kiedy szukacie odpoczynku – książki, która nie absorbuje umysłu.

Moja ocena – 4,5/6


Nora Roberts "Smak chwili"
Wyd. Prószyńskie i S-ka
Warszawa 2011

10 komentarzy:

  1. Ja już sie zapisałam na całą serię w bibliotece i cierpliwie czekam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma znaczenia, na który tom trafisz pierwszy - mimo, że w każdym kolejnym znajdują się odwołania do zakończeń poprzednich, to chyba żadne zaskoczenie, iż główny bohaterowie poprzedniego romansu są nadal razem :D

      Tylko nie polecam czytania wszystkich jedno po drugim, bo wtedy ma się wrażenie lekkiego deja vu. Dobrze sobie przerywać lekturę jakąś inną książką.

      Usuń
  2. Tak mi się wydawało że widziałam taką okładkę, a okazuje się że była po prostu podobna ;) Spróbuję przeczytać od pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na początku miesiąca pisałam o "Portrecie w bieli" - polecam zacząć od niej, jest chyba najlepsza z cyklu.

      Usuń
  3. Podoba mi się ironia i dystans przebijające z Twojej recenzji:) Świetnie się czytało!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak trzeba podchodzić do tego typu literatury - z przymrużeniem oka, bo chwilami te książki są śmieszne zupełnie niezamierzenie :). Co nie zmienia faktu, że przydają się na odpoczynek.

      Usuń
  4. Czytałam wieki temu jakąś książkę tej autorki. Na razie jakoś nie mam ochoty na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jej książki trzeba mieć odpowiedni nastrój, inaczej wydają się strasznie prymitywne :)

      Usuń
  5. Rozumiem, że miałaś zapotrzebowanie na odmóżdzający seansik...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, jakoś ostatnio w ogóle mam strasznie dużo na głowie, więc myślenie mi nie sprzyja :D

      Usuń